wtorek, 20 listopada 2012

Zamach Brunona K. na Sejm - polski Brevik czy Guy Fawkes?




Tak więc wiemy gdzie podział się trotyl z tupolewa.... wylądował u chemika w Krakowie. Za to zapewne też odpowiadają Rosjanie z Putinem na czele ;)
Ale pomijając żarty to dzisiejsza poranna pobudka informacją, że ktoś miał zamiar/ szykował się do wysadzenia budynku sejmu wraz z jego stałymi bywalcami (ze szczególnym uwzględnieniem premiera i prezydenta) uznałem za rzecz całkiem pozytywną.
A to dlatego, że - jak się okazuje- nasz naród jest mniej zanurzony w marazmie niż podejrzewałem.
W końcu ktoś postanowił powiedzieć dość... i to w bombowy sposób!



Uderzyło mnie jednak jak przedstawiły pana Brunona K. (uwielbiam takie skróty, zwłaszcza poprzedzone słówkiem "niejaki") media. Wątpię by był całkowitym pomylonym degeneratem jakim go się przedstawia. Choćby dlatego, że dotąd był przeciętnym wykładowcą uczelni wyższej. Dokładniej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Jasne, jest pewnie niestabilny psychicznie i niebezpieczny, ale mordercą nazwać go jeszcze nie można. Nikogo nie zabił.
Za ciekawe uznaję, że ktoś bardzo inteligentny postanowił przyrównać osobę wykształconą, która z jakichś powodów (zapewne podzielanych skrycie przez większość społeczeństwa) postanowiła dokonać zamachu na elity rządzące, do kogoś pokroju A. Brevika. Jak na mój gust bliżej mu do Brytyjskiego Guy'a Fawkes'a, tak dobrze znanego fanom grupy Anonymus i wielbicielom filmu „V jak Vendetta”, niż do psychopatycznego mordercy z Norwegii.
Ale cóż... media jak zwykle sprawę nakręcają tak aby jak najbardziej zdemoralizować obraz człowieka oskarżonego i wybielić elity rządzące.

Ale czego się spodziewano? Że nikt nie wpadnie na tak genialny pomysł? Przecież strony informujące o tym jak zrobić bombę z byle czego (najczęściej składników domowych typu ACE, lub nawóz do kwiatów) można znaleźć prawie w całym internecie! I co? Rządzący od bez mała dwudziestu kilku lat tym krajem jak pijany sternik powrotem do domu po nocnym świętowaniu zawinięcia do portu swojej rozklekotanej krypy, czyli chwiejnie i do dupy, liczą że nikt się nie wkurzy i nie postanowi usunąć problemu, z którym demokratyczny wybór najwidoczniej poradzić sobie nie może?
Zapadają za naszymi plecami decyzje o których nam się nie mówi, wyborcy nie mają wpływu na decyzje osób, które wybrali (a właściwe nie wybrali bo osoby tam zasiadające to nie ludzie na których głosujemy), ceny rosną tak jak podatki, pracy coraz mniej, podobnie jak złotówek w pensjach i naprawdę NIKT nie pomyślał, że ktoś może się naprawdę wku.... wkurzyć?
Zwłaszcza, że nie tak dawno temu ktoś odwiedził z bronią łódzką siedzibę PiSu?

Osobiście uważam, że człowiek ten postępując może mało demokratycznie i wbrew prawu, ale jednak zgodnie z poglądami większości społeczeństwa (bo nie wierze, że nikt nie miał nigdy chęci wystrzelać tej bandy pacanów zarządzających cyrkiem jakim jest dziś nasz kraj), wyświadczył nam przysługę.
Rząd powinien zacząć bać się zwykłych ludzi. Swoich obywateli. Osób, na głowy których zrzuca owoce własnych decyzji, a które bardzo często stoją w konflikcie z naszymi pragnieniami.

Zwłaszcza, że nie mamy podobno do czynienia z jakimś pseudo faszystowsko-anarchistycznym fanatykiem, który postanowił zdetonować bombę w supermarkecie zabijając Bogu ducha winnych, a przynajmniej winnych państwu podatki ludzi. Mamy do czynienia z pracownikiem uczelni wyższej. Pracownikiem naukowym. Człowiekiem wykształconym. Nie jakimś byle wsiurem, który nie miał co zrobić z piątkowym popołudniem.
Jeśli więc stan naszego kraju popycha osobę wykształconą do takich kroków to o kim gorzej to świadczy? O bandzie pacanów u steru czy o osobie wykształconej?

Biorąc pod uwagę, że jest to kolejne takie wydarzenie w ciągu ostatnich kilku lat można się spodziewać, że w naszym kraju będzie jedynie coraz bardziej ciekawie.
Ludzie, którzy chcą zrobić coś dla Polski albo chwycą za przysłowiowe (lub nie) miecze, albo postanowią całość przeczekać za granicą w obawie o zdrowie własne i swoich rodzin. I nie ma się czemu dziwić.
Polska potrzebuje zmian... gwałtownych i niewykluczone, że krwawych. Walka piórem nie zdaje egzaminu. Dawne powiedzenie iż pióro jest silniejsze od miecza ma sens, ale tylko gdy ktoś respektuje spisane przez społeczeństwo postulaty i wykonuje wolę ludzi, którzy dali mu urząd. Nie zaś gdy ignoruje się społeczeństwo traktując je jak motłoch nic niewartych roboli, których można dowolnie wykorzystać i ogłupić nie licząc na ich gniew. 

Żyjemy w XXI wieku. Przeważająca większość naszego społeczeństwa posiadła średnie lub wyższe wykształcenie. Co często jest wykształceniem wyższym niż prezentowane przez "elity" polityczne.
O wiedzę nie jest trudno i politycy są obserwowani, nie tylko poprzez media którymi sterują, ale i poprzez media na, które wpływu nie mają. A jawne ignorowanie ludzi i robienie z nich na siłę bandę debili musi w efekcie skończyć się równie jawnym buntem i bardzo nieprzyjemnymi przemianami w kraju.
Ale nikt zdrowo myślący nie chce krwawić za pana Tuska, Kaczyńskiego, tudzież innej wątpliwie chlubnej postaci elity rządzącej. Za to o wykrwawienie takowych jegomościów w ekstremalnym przypadku, jak dowodzą wydarzenia dzisiejszego dnia, nie jeden by się pokusił...

Choć sam należę zdecydowanie do przedstawicieli raczej skłonnych do wyjazdu niż podkładania bomb. Zaczynam się zastanawiać, czy aby bomby nie są coraz bardziej sensownym wyjściem skoro słów, postulatów i petycji politycy nie słuchają. Może dźwięk wybuchów to to czego trzeba aby uszy zostały przeczyszczone. 

Brytyjczycy świętują 5 listopada „Dzień Ognisk” upamiętniający nieudany zamach na parlament. Cieszą się z udaremnionego zamachu, co uratowało życie Króla. Jednak w naszym kraju nie ma króla. Nikt nie ma władzy absolutnej i co więcej nikt nie udowodnił, że na nią zasługuje.
Dlaczego więc jesteśmy tak skłonni przyrównać do najgorszych degeneratów człowieka, który w mało demokratyczny sposób nam o tym przypomina?

2 komentarze:

  1. Poranny tvn 24 oglądałam jak wyśmienitą komedię. Te emocje i domysły przed konferencją prasową i te dysputy po niej. Jaki kraj, takie media. A taki kraj, jacy rządzący. Metoda NIEJAKIEGO Brunia kiepska, ale zamysł nie najgorszy. Nie w aspekcie kabOOOm, ale w kwestii wymiany tych, na których wpływu od dawna nie mamy, choć powinniśmy.
    http://dywagacja.ownlog.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ciekawe, większość osób, zamiast zamrzeć w bezruchu ze zgrozy i oburzenia, westchnęła, mruknęła: "Szkoda, że się facetowi nie udało" i wróciła do swoich codziennych spraw.
    WYMIANA RZĄDU POTRZEBNA NA JUŻ.

    OdpowiedzUsuń