piątek, 13 lipca 2012

FEMEN na EURO 2012 - Czyli Femen-istki bez stanika



Fanatyzm to niesamowita cecha którą w pewnym sensie podziwiam. Ludzie fanatyczni są ukierunkowani tylko w jednym konkretnym celu. Nie przyswajają argumentów, nie akceptują logiki, nie poddają w wątpliwość własnych poglądów. A jeśli w wyniku jakiejś konfrontacji ich światopogląd się załamuje najczęściej popełniają samobójstwo. Niejednokrotnie zabierając ze sobą kilku Bogu ducha winnych (albo i nie) postronnych świadków.
Jako facet muszę też powiedzieć, że uwielbiam kobiece piersi. Duże, małe, jędrne i te mniej. Najlepsze są te które idealnie mieszczą się w dłoni i przedstawiają doskonały stosunek ręka-cycek.
Z tego powodu z zachwytem obserwowałem działania członkiń ugrupowania FEMEN w naszym kraju podczas EURO 2012.

Te Ukraińskie aktywistki znane są już na całym świecie. A ponieważ tegoroczne mistrzostwa są wydarzeniem Polsko-Ukraińskim można się było spodziewać że i te panie postanowią zaakcentować swoją obecność na tak ogólnoeuropejskim wydarzeniu.

Ten nie zarejestrowany kobiecy ruch społeczny został utworzony w Kijowie w 2008 r. Przez Annę Gucoł. Początkowo składał się głównie ze studentek w wieku 18-20 lat i był skierowany przeciw narastającej prostytucji i seksturystyce na terenie Ukrainy.
Grupa zyskała popularność i rozszerzyła swoje zainteresowania na tematykę polityczną, jednak protesty spotkały się z małym odzewem.
Prawdziwa popularność ruchu zaczęła się gdy jego członkinie postanowiły pokazać po raz pierwszy, to co kocham, cycki. Prawda, że manifestacja od razu zrobiła się ciekawsza?

Członkinie FEMEN również to zauważyły i uczyniły ze swoich piersi markę i niepisany symbol ruchu. A ponieważ dobry cycek nigdy nie jest zły, gazety szybko wysłały swoich najlepszych (i zapewne najbardziej napalonych) fotoreporterów i rozniosły plony cyfrowej kliszy po całym świecie.
Ochom i achom nie było końca. Jednak o ile zaświecenie "reflektorami" przy urnie do której wrzucił głos Władimir Putin można uznać za ciekawą fanaberię, o tyle prezentowanie biustu pod kościołem Hagia Sophia w Stambule jest już podstawą do międzynarodowego skandalu.
Całkowicie popieram działania grupy mające na celu nadanie rozgłosu sprawie brutalnego gwałtu i morderstwa osiemnastoletniej Oksany Makar, jednak trudno brać na poważnie grupę kobiet które w tym celu muszą pokazać się topless.

Celowo nigdzie w tekście nie użyłem słowa "Feministki". To dlatego, że panie z FEMENu mają z feministkami wspólny jedynie początek nazwy ugrupowania, fanatyzm i obecność waginy. Z tych ostatnich dwu sam nie wiem co gorsze w takiej konfiguracji.

Ostatnimi czasy panie zasłynęły w naszym rodzimym kraju urządzając akcję na Euro 2012. Akcja ma na celu wyrazić protest przeciw prostytucji i seksturustyce podczas rozgrywek. Panie obawiają się również o epidemię AIDS jaka może być następstwem organizowania mistrzostw w naszych krajach.
To dość ważne kwestie, warto byłoby je poruszyć i zwrócić na nie uwagę... ale czy na pewno konieczne do tego jest bieganie z gaśnicami i prezentacja piersi? (Nie żebym miał coś przeciw spontanicznej prezentacji cycków, czy kobietom z gaśnicami... zawsze lubiłem panie "strażak").
Ale wydaje mi się, że gdy sprawa jest ważna można by potraktować ją z należytym szacunkiem.
Panie natomiast będąc toples na ulicach i urządzając erotyczny półnagi performance w siedzibie Krytyki Politycznej w Warszawie trudno brać na poważnie. Bardziej przypomina to emanację objawów źle zagojonych urazów z dzieciństwa, niż obejmowanie faktycznego stanowiska w jakiejś konkretnej sprawie.



Swego rodzaju odpowiedzią na "pokojowe postulaty" działaczek FEMENu była swego rodzaju prowokacja artystyczna członków grupy "The Krasnals". Jest to o tyle absurdalne, że w wymowie haseł prezentowanych przez grupę pseudo artystów brakuje sensu i ładu nie mówiąc już o jasnych postulatach... czyli w sumie podobnie jak u FEMEN-ISTEK.

Jednak to reakcja członkiń FEMENu nadała rozgłos całej sytuacji. Nazwały przeciwniczki/ków "Kurwami" i bardzo niepochlebnie określiły "Polskie Kobiety".
Nieładnie drogie panie... ale jak powiedziałem na początku na fanatyka z waginą nie ma rady.

Cała sytuacja była nawet skomentowana przez kilku "znanych i sławnych" prowadząc do drobnego zamieszania. Pisze drobnego bo nieporównywalnie mniejszego niż to jakie powstało w wyniku demonstracji FEMENu na Ukrainie.


Z mojej strony mogę jedynie powiedzieć, że współczuję paniom z ugrupowania FEMEN ponieważ zbezcześciły piękno kobiecego atrybutu jakim jest "Cycek" na rzecz stworzenia "Marki" swojego ugrupowania.
To przykre, że taki ruch ma tak szerokie poparcie. Swoją drogą ciekawi mnie skąd działaczki mają pieniądze na te wyjazdy manifestacyjne i prezentowanie biustu ponownie po kolejnym aresztowaniu (bilety, hotele, kaucje sądowe i mandaty).
Kobieta jako osoba została sprowadzona do "Cycka i Krzyku", pod płaszczykiem skrajnego feminizmu i zrównana z symbolem marki zamiast stać się ponownie osobą i człowiekiem, którego praw, przynajmniej w teorii, panie z FEMENU bronią.
Nie ładnie, nie ładnie drogie panie.
Być może dobry byłby tu żart z naszej rodzimej komedii "Seksmisja" i należałoby zacytować "Chłopa dawno nie miały! Chłopa wam trzeba!", ale zapewne mógłbym być oskarżony o uważanie pań z FEMENu za "mięso do zaspakajania moich potrzeb".
No, a tego byśmy przecież nie chcieli ;) Prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz