Większość z was zapewne wie, ale
będą też tacy, którzy nie są tego w pełni świadomi, że
przychodząc na świat w naszym kraju każde nowo narodzone dziecko
musi mu zapłacić 22 497 zł?
Tyle wynosi Dług Publiczny naszego kraju w przeliczeniu na obywatela. I żadne becikowe tego nie zmieni. W sumie właśnie tym się charakteryzuje ten rodzaj długu, że jest rozłożony na każdego obywatela kraju (w tym każde dziecko rodzące się w kraju) i powinien być przez takiego obywatela spłacany sukcesywnie.
Pieniądze na pokrycie długu państwo bierze z podatków. A te z kolei nakłada na swoich obywateli zgodnie z sytuacją polityczną i finansową kraju.
Tyle wynosi Dług Publiczny naszego kraju w przeliczeniu na obywatela. I żadne becikowe tego nie zmieni. W sumie właśnie tym się charakteryzuje ten rodzaj długu, że jest rozłożony na każdego obywatela kraju (w tym każde dziecko rodzące się w kraju) i powinien być przez takiego obywatela spłacany sukcesywnie.
Pieniądze na pokrycie długu państwo bierze z podatków. A te z kolei nakłada na swoich obywateli zgodnie z sytuacją polityczną i finansową kraju.
Dlaczego piszę o tym co większość
internautów ma głęboko we wtyczce?
Ponieważ pomimo płacenia podatków
nasz Dług Publiczny nie tylko się zwiększa, ale rośnie w
zastraszającym tempie. W sumie sam nie wiem co bije w górę
szybciej nasz Dług Publiczny, czy licznik odwiedzin posranych
małolatów na stronie Justina Biebera? Zainteresowani mogą wejść na stronę
www.dlugpubliczny.org.pl i przekonać się na własne oczy.
Nasze państwo jest wolne i niezawisłe o
co walczyli i przelewali krew nasi dziadkowie, jednak zarządza samo
sobą w sposób tragiczny! Pomijam kwestię emerytur, która moim
zdaniem jest czyimś żałosnym żartem, ale utrzymanie aparatu
biurokratycznego jakim jest nasz rząd wyniosło w ciągu ostatnich
czterech lat prawie 1,6 miliarda złotych! W przeliczeniu na jednego
obywatela to niemal 2 360 zł dziennie (To oznacza że
powstrzymanie takiego wydatku przez 10 dni całkowicie zniwelowałoby
Dług Publiczny), a to jedynie koszt zapewnienia odpowiednich
warunków do pracy posłom. W to wliczyć można takie rozliczenia
jak zakup telewizorów LCD do Domu Poselskiego (293 tys. zł),
przetarg na tablety (88 tys. zł + VAT), wypożyczenie 20 obrazów ze
zbiorów Muzeum Narodowego (95 tys. zł), pielęgnacja roślin (420
tys zł)... a to jedynie wierzchołek góry lodowej!
Samo wyremontowanie basenu sejmowego (w
którym do niedawna posłom wolno było kąpać się pod wpływem
alkoholu, bo nie ma to jak piwko/winko/łiskacz i basenik) kosztowało
ok. 71 tys zł, dodatkowo jednak posłowie zafundowali sobie karnety
sportowo-rekreacyjne za 78 tys. zł.
Tymczasem zbliża się zima, tym
samym okres świąteczny. Dla niedoinformowanych to okres radości,
kolend, wydatków i wszechobecnego sępienia. Tak
SĘPIENIA!!!
Pisanego wielką literą i z wykrzyknikami. Żaden okres w ciągu roku nie generuje takiej ilości reklam, jak i równie wielkiej ilości akcji charytatywnych, fundacji pomocy dzieciom, S.O.S. dla poszkodowanych, i akcji pomóż "Marcinkowi" (tu również inna Zuzia, Ola, Asia... w sumie wszelkie krótkie imiona się nadadzą... byle nie zajmować nadmiaru czasu antenowego i łatwo zapadało w pamięć. Jeszcze nie udało mi się przyuważyć Zenona, Leona, czy innego Janusza). To zrozumiałe z psychologicznego punktu widzenia. Zimno na dworze nieciekawa pogoda, wolelibyśmy nie wyściubiać nosa za drzwi. Jeśli więc pokaże nam się obraz zmarzniętej dziewczynki z zapałkami mam podświadomy odruch utożsamienia się i okazania empatii. Nie mówię, że nie powinno się pomagać potrzebującym. Zgodnie z "Ewangelią Biznesu" Andrew Carnegie'go obowiązkiem bardziej szczęśliwych obywateli jest pomoc tym mniej szczęśliwym, a często doświadczonym przez los. (Z nim też nie zgadzali się najbliżsi współpracownicy... Ciekawe dlaczego? ;) ) Ale który kretyn wpadł na pomysł, że jesteśmy mniej doświadczeni przez los? W końcu KAŻDY z nas ma 22 497 zł do spłacenia!! I nie pomaga tu, że masa ludzi jest bezrobotna, a o zarabianiu średniej krajowej nie wspomnę, bo czasem i minimalna to bogactwo, acz starczy na pączki dla dzieciaków w wigilię.
Pisanego wielką literą i z wykrzyknikami. Żaden okres w ciągu roku nie generuje takiej ilości reklam, jak i równie wielkiej ilości akcji charytatywnych, fundacji pomocy dzieciom, S.O.S. dla poszkodowanych, i akcji pomóż "Marcinkowi" (tu również inna Zuzia, Ola, Asia... w sumie wszelkie krótkie imiona się nadadzą... byle nie zajmować nadmiaru czasu antenowego i łatwo zapadało w pamięć. Jeszcze nie udało mi się przyuważyć Zenona, Leona, czy innego Janusza). To zrozumiałe z psychologicznego punktu widzenia. Zimno na dworze nieciekawa pogoda, wolelibyśmy nie wyściubiać nosa za drzwi. Jeśli więc pokaże nam się obraz zmarzniętej dziewczynki z zapałkami mam podświadomy odruch utożsamienia się i okazania empatii. Nie mówię, że nie powinno się pomagać potrzebującym. Zgodnie z "Ewangelią Biznesu" Andrew Carnegie'go obowiązkiem bardziej szczęśliwych obywateli jest pomoc tym mniej szczęśliwym, a często doświadczonym przez los. (Z nim też nie zgadzali się najbliżsi współpracownicy... Ciekawe dlaczego? ;) ) Ale który kretyn wpadł na pomysł, że jesteśmy mniej doświadczeni przez los? W końcu KAŻDY z nas ma 22 497 zł do spłacenia!! I nie pomaga tu, że masa ludzi jest bezrobotna, a o zarabianiu średniej krajowej nie wspomnę, bo czasem i minimalna to bogactwo, acz starczy na pączki dla dzieciaków w wigilię.
Pomijam już przygody z dziećmi, które
same siebie "urządziły" wejściami na słup wysokiego
napięcia, czy zabawą na torach kolejowych... zgodnie z zasadą
Darwina z jakiejś cholera przyczyny te wypadki miały miejsce.
Napomknąłbym o eliminacji najsłabszych ogniw innych takich, ale
byłbym zlinczowany przez rzeszę "Dobrych" ludzi.
Osobiście uważam, że byłoby
wspaniałym prezentem wigilijnym gdyby rząd postanowił przeznaczyć
te 78 tys. zł z rekreacyjnego baseniku i spa żony posła, czy
rozpieszczonej córeczki na to by pomóc poszkodowanym dzieciom. Aby
zrefundować najcięższe operacje czy w końcu pomóc dzieciom z
białaczką, czy astmą... Ale lepiej jest wygrzać dupeczkę w saunie
za pieniądze podatników, prawda? Ale co tu zrobić z deficytem i
długiem publicznym???
Pracujmy do 67 roku życia! Tak żeby dożyć do pierwszego roku emerytury i paść w drugim. Bo gdzie wtedy trafią nasze pieniądze? Do rąk ZUSu w nowej szklanej klimatyzowanej cały rok siedzibie.
Pracujmy do 67 roku życia! Tak żeby dożyć do pierwszego roku emerytury i paść w drugim. Bo gdzie wtedy trafią nasze pieniądze? Do rąk ZUSu w nowej szklanej klimatyzowanej cały rok siedzibie.
Znaczy MY pracujmy i nasi ojcowie i
matki. I ci najbardziej poszkodowani, którym nie starcza za 1300 zł
na chleb pod koniec miesiąca, o wyprawieniu dzieci do szkoły, czy
zrobienie im gorącego obiadu nie mówię.
I co my biedni obywatele na to?
NIC! Nic nie robimy. Żadnych strajków... za zimno. Żadnych porządnych buntów. Jedynie cicha akceptacja owieczek idących na rzeź. Gdy afera ACTA była na pierwszej stronie Demotywatorów i w sumie każdego innego serwisu internetowego na ulicach mieliśmy niemal pospolite ruszenie. Ale gdy ludzie wybrani do rządzenia państwem bez mała od 20 lat dają ciała jak Ukrainka (z góry proszę o nie linczowanie przez zwolenniczki FEMENu) na poboczu drogi w deszczowy dzień pozwalamy im na to i czekamy cierpliwie do następnych wyborów. Jak gdyby Nasz los zależał od nich...
No cóż... zależy. Tak długo jak im na to pozwalamy.
NIC! Nic nie robimy. Żadnych strajków... za zimno. Żadnych porządnych buntów. Jedynie cicha akceptacja owieczek idących na rzeź. Gdy afera ACTA była na pierwszej stronie Demotywatorów i w sumie każdego innego serwisu internetowego na ulicach mieliśmy niemal pospolite ruszenie. Ale gdy ludzie wybrani do rządzenia państwem bez mała od 20 lat dają ciała jak Ukrainka (z góry proszę o nie linczowanie przez zwolenniczki FEMENu) na poboczu drogi w deszczowy dzień pozwalamy im na to i czekamy cierpliwie do następnych wyborów. Jak gdyby Nasz los zależał od nich...
No cóż... zależy. Tak długo jak im na to pozwalamy.
Z pozdrowieniami dla
wszystkich
StyleOnTheRun
StyleOnTheRun
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz